I tak nie uwierzycie w 70% tego bloga ;)
Cześć,
witam was serdecznie na moim blogi i dziękuję za odpalenie pierwszej notatki.
Jest to moje 2 podejście do blogowania, czy pisania pamiętników na przestrzeni kilku lat i muszę Wam powiedzieć, że one jednak płoną. Czasem giną z powodu przenoszenia domeny na inny serwer,bo właściciel stwierdził, że nie będzie już kontynuował działu "blogi", a Ty byłeś zbyt zajęty ostrym melanżem albo pracą, żeby w czasie przenieść wpisy. Czasem sam je wywalasz, bo już nie chcesz wracać do tego, co było, albo boisz się, że to, co było tam napisane narazi Cię na odpowiedzialność karną albo wieczne oburzenie tego, komu wpadło to w ręce.
Mam potrzebę wrzucenia coś od siebie do sieci, ponieważ tutaj można pisać wszystko. Może dlatego nie ma filtrowania, czy przeczyta to ktoś, kto nie powinien, a kogo znasz. Czasem nawet uda się napisać prawdę. Chciałbym wyrzucić tutaj wszystko to, co powinienem wyrzucić u jakiegoś terapeuty, dobrego kolegi, przypadkowemu pijakowi w barze itd. Problem w tym, że: pierwszy terapeuta skierował mnie do 2 kolejnych (durna cipa nie udźwignęła wyzwania, absolutny brak ambicji), moi naprawdę dobrzy koledzy to tak naprawdę najgorsi możliwi koledzy, przy których opłaca się grać swoją rolę jako partner w interesach, a przypadkowi pijacy czy napotkani na melanżu chwilowi towarzysze po pierwszych kilku piwach spierdalają w podskokach, bo kiedy ja zaczynam się naprawdę dobrze bawić, pozostali zaczynaja się naprawdę dobrze bać.
Także drogi ewentualny czytelniku, dziękuję Ci, że zdejmujesz ze mnie ciężar. Postaram się odpłacić za to nie samym smętnym badziewiem o kolejnym skrzywdzonym przez życie normalsem z problemami, bo to nie to. Będzie ostro, będzie śmiesznie, będzie absurdalnie. Będzie prawdziwie. Szczerze do bólu.
Poza tym, mam już trochę dość tych sceptycznych spojrzeń ludzi z uniesioną brwią z rodzaju "dobra, dobra..." kiedy o czymś opowiadam. Nie będę opowiadał. Będę pisał.
Gwarantuję, że nie będę ubarwiał, mieszał faktów, przeinaczał znaczeń. Opiszę wszystko tak, jak ja widziałem, jakbym odtwarzał sobie nagrany wcześniej film i robił do niego audiodeskrypcję.
Skrócone CV:
1. Właściciel dobrze prosperującej firmy, z kapitałem początkowym 0,00 zł, a aktualnie pracującej z klientami, których łączny kapitał zakładowy to prawie 6 mld złotych. Miliardów nowych złotych.
2. Próba samobójcza i 3 tygodniowy pobyt na oddziale zamkniętym. 15 lat temu.
3. Absolwent zamkniętego LO na prawach Niższego Seminarium Duchownego, w którym mieszkałem w męskim internacie przez 3 lata. Będąc nieletnim ojcem.
4. Dziecko przemocowej rodziny, w której byłem zdany na pastwę psychopaty alkoholika, emerytowanego pilota pułkownika. A z której uciekłem i już nie wróciłem.
5. Pomogłem grupie 50 niepełnosprawnych, niedostosowanych społecznie osób w powrocie do społeczeństwa i zdobyciu pracy. Ostatnio myślę, że jest to jedna z niewielu dobrych rzeczy, które zrobiłem w swoim życiu, chociaż kurwa jak zawsze skończyło się na policji.
6. Wyjechałem z rodzinnego miasta samochodem, którym nie wiedziałem czy dojadę do celu, mając ze sobą dziewczynę i kasę na jeden czynsz do przodu. Mieszkam w nim do dziś, od 6 lat.
7. Hobby - podróże zagraniczne, głównie po pijaku. Trasa Tel Aviv-Masada wypożyczonym samochodem, na oko conajmniej 1,5 promila. Trasa Tokio-Nagasaki z wynikiem podobnym, ale to się nie liczy, jechałem Shinkansenem.
Moje życie - Poziom Nightmare.
Zapraszam.
Dodaj komentarz